proszę o przeczytanie notki pod rozdziałem
Tajemniczy Justin był bardzo przystojny i spodobał mi się, nawet chciałam dać mu swój
numer ale też zamierzałam go sprawdzić. Jeśli naprawdę mu się spodobałam będzie o mnie
zabiegał, a jeśli po prostu szukał dziewczyny do zaspokojenia swoich potrzeb
seksualnych to od razu powinien spierdalać.
Nienawidzę facetów którzy szukają dziewczyny tylko na jeden numerek to jest
takie żałosne. Nie potrafią się ustatkować więc wolą pierzyć codziennie inną
dziewczynę myślą że są tacy zajebiści, a wcale nie są. Co jest fajnego w
seksie z nieznajomą laską której imienia i tak nie zapamiętasz? no właśnie
nic.
Zawsze byłam zdania że seks powinno się uprawiać z kimś kogo się kocha, a
nie z kimś kogo poznałeś kilka godzin temu albo i mniej. Być może dlatego wciąż jestem dziewicą i zamierzam nią pozostać tak długo jak się da.
Gdy doszłam do stolika przy którym siedziała moja przyjaciółka zauważyłam
siedzącego koło niej chłopaka, i dwie trzecie butelki wódki wypite.
-Ekhem- odchrząknęłam głośno aby mogli mnie usłyszeć
-oo Layla, tak długo nie przychodziłaś więc zaczęłam pić sama i zobacz kto
przyszedł mi potowarzyszyć-wybełkotała pijana już blondynka
-tak jasne, przyniosłam sok- postawiłam przed nią szklankę z sokiem i
usiadłam na kanapie
-jestem Evan -powiedział nowy 'kolega' przyjaciółki
-Layla -odparłam i zerknęłam w stronę baru przy którym jeszcze 5 minut temu
stał Justin, ale jego już tam nie było. Dupek pomyślałam i odwróciłam się w
stronę dziewczyny i chłopaka obściskujących się na fotelu.
-nalałam sobie wódki i wypiłam jeden kieliszek wpatrując się w tłum
tańczących ludzi.
-chodź tańczyć-krzyknęła pijana przyjaciółka i zaczęła ciągnąć mnie w stronę
parkietu
Nic nie odpowiedziałam tylko podążałam za lekko zataczającą się dziewczyną.
Stanęłyśmy na środku parkietu i zaczęłyśmy tańczyć, po kilku piosenkach zauważyłam Evana mówiącego coś na ucho Madison, po chwili dziewczyna głośno się zaśmiała i zaczęli podążać w kierunku łazienek.
Nie trzeba być głupim żeby wiedzieć co Evan chciał zrobić, nie chciałam by moja przyjaciółka rano żałowała czegokolwiek więc szybkim krokiem zaczęłam iść za nimi po czym odciągnęłam przyjaciółkę od pijanego chłopaka i powiedziałam jej, że musimy już wychodzić.
Blondynka niechętnie się zgodziła, natomiast Evan zaciągnął jakąś inną chętną dziewczynę w stronę łazienek.
Z obrzydzeniem wypisanym na twarzy zaczęłam wyprowadzać niezadowoloną Madison z klubu.
Stojąc przed budynkiem wyciągnęłam telefon z torebki i zadzwoniłam po
taksówkę, w międzyczasie zmęczona przyjaciółka usiadła na murku czekając aż
skończę rozmawiać. Rozłączyłam połączenie i usiadłam koło niej, starałam się
zagadywać dziewczynę aby nie usnęła opierając się o moje ramię, ale słabo
mi to wychodziło ponieważ po kilku minutach słychać było ciche pomrukiwanie.
Madison wstawaj krzyknęłam na co dziewczyna leniwie się rozbudziła.
Nagle przed nami stanął znajomy chłopak
-Czekałem aż wyjdziesz-odparł szatyn
-co ty tu robisz? myślałam że już dawno poszedłeś, co to znaczy że na mnie
czekałeś?!
-spokojnie, chciałem odwieźć Cię do domu
-Ale ja nie potrzebuję podwózki, do tego jestem z przyjaciółką-powiedziałam
-Naprawdę zamierzasz jechać taksówką z kompletnie zalaną koleżanką?
-yy..tak? no przecież nie pójdziemy na nogach-wyrzuciłam z siebie
-Szybciej byłybyście w domu gdybym to ja was odwiózł-powiedział szatyn
-Nie pojedziemy z tobą samochodem, nie znam Cię-krzyknęłam zdenerwowana
-Nie daj się prosić. Przecież nic wam nie zdobię po prostu odwiozę was do domu, a wy
zaoszczędzicie pieniądze.
-Ostatecznie możemy z tobą jechać, ale nawet nie próbuj się zbliżać
-okej załatwione, zbierajmy się jest już późno-odparł zadowolony chłopak
Normalnie bym z nim nie pojechała ale byłam z Madison, zanim przyjechałaby
taksówka spałaby jak zabita, sama byłam zmęczona i lekko wstawiona
Szłam trzymając przyjaciółkę, a z drugiej strony podtrzymywał ją Justin. Po chwili podeszliśmy do czarnego sportowego auta.
-wow! takie auto musi dużo kosztować-powiedziałam zaskoczona i zdziwiona, że zwykły a może jednak niezwykły chłopak woził się takim luksusem.
-rzeczywiście, do najtańszych to cacko nie należy-odparł chłopak 'pakując' moją przyjaciółkę na tylne siedzenia
-wsiadaj-powiedział otwierając mi drzwi od strony pasażera
Gdy usiadłam w środku, zamknął za mną drzwi i obszedł samochód po czym usiadł na
miejscu kierowcy.
-gdzie mam was zawieźć?
-World Street 167-podałam adres domu Madis.
-no to jedziemy-powiedział chłopak przyśpieszając.
-zwolnij-powiedziałam; chyba nie chcesz aby moja przyjaciółka puściła pawia
w twoim samochodzie.
Chłopak zwolnił i już po 10 minutach byliśmy pod domem dziewczyny
Pomógł mi wyciągnąć ją z auta i zaprowadziliśmy ją do domu, po cichu
pomogłam wejść jej po schodach i zaprowadziłam ją do pokoju
-dobranoc-powiedziałam i udałam się w kierunku drzwi wejściowych
Przy aucie zauważyłam, że Justin pali papierosa
-fuu, jak możesz palić takie świństwo? Wiesz, że papierosy skracają życie?
-przestań gadać i wsiadaj do auta
Posłusznie usiadłam na miejscu i czekałam na niego;
-Jedź na Ontario Street 58-powiedziałam gdy wsiadł do samochodu kończąc
papierosa.
Poważnie powinieneś z tym skończyć, to dla twojego dobra-dodałam
-nie mów mi do cholery co mam robić! To moja sprawa czy palę czy
nie!-krzyknął Justin
Przeraziłam się...Najpierw jest miły, a potem wybucha jak tykająca
bomba.Wolałam już do końca jazdy nie odezwać się ani słowem.
Gdy podjechał pod mój dom podziękowałam mu i powiedziałam grzecznie dobranoc.
Odpowiedziała mi głucha cisza.
-dupek-odparłam cicho
-słyszałem to suko-powiedział Justin
-Jesteś największym bipolarnym dupkiem jakiego kiedykolwiek zdążyłam,a raczej nie zdążyłam
poznać!-krzyknęłam po czym zamknęłam drzwi samochodu i udałam się w stronę
domu.
Byłam cała nabuzowana, jak on śmie mówić do mnie takie rzeczy?! Przecież nic
mu nie zrobiłam-mówiłam do siebie w myślach
Podeszłam do drzwi frontowych, wyciągnęłam z torebki klucze i otworzyłam je
Zaświeciłam światło w przedpokoju i ściągnęłam wysokie szpilki. Weszłam do dużego
salonu i usiadłam na dużej sofie byłam taka wkurzona, że nawet nie chciało
mi się spać. Już nigdy nie chciałam spotkać tego zadufanego w sobie bogacza
Spędziłam jakieś półgodziny na myśleniu i spojrzałam na zegarek, dochodziła
3:30 postanowiłam iść wziąć prysznic i położyć się spać. Ruszyłam w stronę schodów i po chwili byłam w niedużej łazience na piętrze, ściągnęłam z siebie wszystkie przesiąknięte alkoholem, dymem papierosowym i potem ciuchy po czym weszłam do kabiny prysznicowej, przekręciłam kurek i gorąca woda oblała moje spięte ciało. Wzięłam trochę truskawkowego żelu pod prysznic na dłoń i rozsmarowałam go po całym swoim ciele. Spłukałam pianę i wyszłam z kabiny owijając się ręcznikiem. Podeszłam do szafy w swoim pokoju wyciągając z niej dużą koszulkę, a z szuflady wyjęłam czyste majtki. Ubierając się szybko weszłam pod kołdrę i odpłynęłam do krainy Morfeusza.
Rano zostałam obudzona dzwonkiem do drzwi, postanowiłam zignorować go i
położyć się dalej spać ale osoba stojąca za drzwiami domu dobijała się coraz bardziej zniecierpliwiona.
Wyszłam z mojego ciepłego łóżka, założyłam czarne legginsy szybko rozczesałam włosy i pobiegłam w stronę drzwi.
Przelotem spojrzałam na zegarek na którym widniała godzina 12
otworzyłam drzwi w których ujrzałam dwóch policjantów.
_________________________________________________________________________________
1.DZIĘKUJĘ ZA 1000 WYŚWIETLEŃ BLOGA
2.Przykro mi że mimo tylu wyświetleń nikt nie komentuje,naprawdę chciałabym wiedzieć co myślicie o rozdziałach i czy jest sens pisać dalej.
3.Staram się dostosowywać do waszych uwag i mam nadzieję że widać efekty
4.To jest moje pierwsze opowiadanie,nie mam dużego doświadczenia dlatego przepraszam za jakiekolwiek błędy.
Pojawił się Justin,co o tym myślicie? Uprzedzam że zniknie on jeszcze na jakiś czas, bądźcie cierpliwi <3
CZYTASZ=KOMENTUJESZ